Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 153.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wie poufaléj i weseléj nie prowadzili rozmowy; nigdy téż Józia piękniejszym i czystszym nie jaśniała wdziękiem.
Pośród tego miłego zgromadzenia, doktor Władysław ożywił się także i pozbył zamyślenia, w jakie od pewnego czasu wpadał był bezprzestannie, a wieczór przeszedł towarzystwu, obsiadującemu wielki okrągły stół, na którym paliła się światła lampa i wesoły szumiał samowar, jak jedna cicha i pogodna ale pełna prawdziwéj uciechy chwila. Gdy nakoniec zebrani goście, szanując chwile spoczynku starca i młodéj dziewczyny, która do pracy bardzo rano wstawać musiała, dość wcześnie zabierali się do wyjścia, pani Ludwika zwróciła się do całego towarzystwa i rzekła:
— Przyjdźcie państwo wszyscy do nas jutro, to znowu razem przepędzimy wieczorek...
— Kochanego pana zabierzemy do sań wygodnych, i jeżeli pora będzie łagodna, przywieziemy także do siebie — zwrócił się do ojca Józi pan Witold.
Wszyscy obecni, nie wyłączając nawet uczonego profesora, który bardzo rzadko zwykł był oddawać się przyjemnościom towarzyskim, przyjęli z chęcią zaproszenie; doktor Władysław tylko nic na razie nie odpowiedział, ale, gdy żegnał się z panią Ludwiką i jéj mężem na wschodach ich mieszkania, rzekł: