Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 149.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się zdawał salonik, więcéj wesołemi od wyrazu jéj twarzy.
— Moja droga Ludwisiu! — zawołała, ściskając serdecznie przyjaciołkę — przybiegłam tu, aby podzielić się z tobą radością, która mnie spotkała. Będę miała od jutra trzy nowe uczennice!
— Jakie? gdzie? jakże się to stało? — pytała uradowana pani Ludwika.
— Wczoraj przed wieczorem — zaczęła opowiadanie swe Józia — zajechał przed mieszkanie nasze piękny powóz i wysiadła z niego ustrojona bardzo i nieznana mi wcale pani. Weszła do pokoju, w którym znajdowałam się wraz z ojcem, zajęta przyrządzaniem dla niego herbaty, i zwróciła się do mnie z pytaniem, czy to ja właśnie jestem panną Józefą K.
Otrzymawszy twierdzącą odpowiedź, powiedziała mi swoje nazwisko i oświadczyła, że, od niedawna przybywszy ze wsi z zamiarem stałego w X. pobytu, poszukiwała właśnie nauczycielki dla trzech swoich dziewczynek, i dowiedziawszy się o mnie, postanowiła osobiście mnie prosić o udzielanie lekcyi jéj córkom. Powiedziała mi przytém mnóztwo bardzo pochlebnych rzeczy, których słuchając, ojciec mój, promieniał cały od radości. Następnie przepędziła z nami blizko godzinę, przyjęła nawet ode mnie filiżankę herbaty i była do najwyższego stopnia uprzejmą dla mnie, a szczególniéj dla mego ojca. Co jednak najbardziéj nas zdziwiło, to, że pani N. wie-