Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 145.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Jak się pan lepiéj przypatrzysz Kornelii, to zobaczysz, że ona także niejakie ma podobieństwo do przedmiotu drugiéj z rzędu miłości pana.
— Do pani Eufrozyny? — zawołał doktor Władysław, z przymuszonym nieco śmiechem.
— Tak — odpowiedziała pani Ludwika.
— Nie pojmuję, jakie-by to mogło być podobieństwo? — mówił doktor — przecież, o ile wiem, nie mówi ona umarłemi językami i nie jest ciekawą ujrzéć wątroby sowiéj.
— Ale posiada owę naturę umkliwą, która była właściwością pani Eufrozyny, a tyle zadawała panu frasunku — rzekła pani Ludwika z lekkim uśmiechem.
Doktor Władysław zamyślił się na chwilę, z miną człowieka, zakłopotanego trochę postawioném mu zadaniem. Potém jednak ozwał się z wielką powagą:
— Nie, pani; natura panny Kornelii nie jest umkliwą, jaką była pani Eufrozyny. Tamta nie miała wcale żadnego, właściwego sobie indywidualizmu, a umysł jéj stanowił poprostu zlepek różnych, na pamięć wyuczonych, systematów filozoficznych i faktów naukowych. Panny Kornelii natura jest nierozkwitłą jeszcze i, jak mi się zdaje, znajduje się właśnie w porze rozkwitania. Organizacya ta, pełna życia, ognista, nawskróś promienna, a przedziwnie artystyczna...