Ta strona została uwierzytelniona.
drans po kwadransie, a małżonkowie nie mogli skończyć rozmowy swéj, do któréj zdawali się coraz nowego nabierać natchnienia od smutnych i monotonnych odgłosów zimowéj burzy.
Gdy nakoniec północ wybiła, przypomnieli sobie, że pora im udać się na spoczynek, a pan Witold przycisnął żonę do piersi i szepnął jéj na zakończenie rozmowy:
— Jestem najszczęśliwszym mężem z całego chrześcijaństwa!...