Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 127.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Przeczytaj-że mi to swoje dzieło — rzekła z uśmiechem pani Ludwika.
Wiadomo całemu światu, że wszyscy ludzie piszący, poczynając od najnędzniejszych wierszokletów, aż do twórców najpyszniejszych arcydzieł, bardzo lubią czytać swoje utwory innym ludziom. Częstokroć nie czynią oni w tym względzie zbyt wybrednego wyboru osób, czego dowodem jest znane ogólnie podanie o Molierze, który jako-by komedye swe czytywał przed swoją kucharką. Ale już wielkiéj przyjemności doświadcza każdy, kto utworem swym podzielić się może z osobą pojętną i myślącą, która zdolną jest nietylko pojąć go, ale jeszcze krytycznie osądzić. To téż i pan Witold z chęcią przyjął propozycyą żony, a po łatwości, z jaką rozpoczął czytanie, poznać można było, iż podobne rzeczy należały do codziennych prawie zwyczajów obojga małżonków.
Obrona była napisaną uczenie i logicznie, a z uczuciem i pięknie. Znajdowała się w niéj cała historya nielitościwie pokrzywdzonéj i w nędzę wtrąconéj rodziny, któréj interesów bronił pan Witold, z wymową i zapałem, na krzywdziciela ciskając gromy, wyjęte z ksiąg prawodawczych, i z niemniéj pełnéj argumentów karty pojedyńczego i społecznego sumienia. Pani Ludwika, słuchając zacnych i rozumnych słów, które wypływały z pod pióra jéj męża, widocznie rosła z radości i dumy: kibić jéj prostowa-