Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 124.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

W téj postawie pozostawała sekund kilka, potém wyprostowała się i szepnęła: Ciekawam, co téż tam porabia biedny Gustaw?
W téj chwili otworzyły się drzwi, umieszczone naprzeciw fortepianu, i wyjrzała przez nie głowa pani prezesowéj w nocnym czépku.
— Idź spać, Kornelio! — zawołała.
Panna Kornelia zwolna zwróciła oczy na matkę.
— Mamo, jak myślisz? co porabia w téj chwili biedny Gustaw?
Pytanie to, przeciągłym i zniżonym nieco wymówione głosem, nie otrzymało odpowiedzi. Głowa pani prezesowéj zniknęła szybko i dał się słyszéć tylko stuk drzwi, zatrzaśniętych z gniewem.
Panna Kornelia odrzuciła w tył zwoje rozpuszczonych włosów, i poczęła z wielką uwagą decyfrować jakąś bardzo trudną kompozycyą muzyczną.
O téj saméj porze i na téj saméj ulicy, lecz tylko w inném mieszkaniu, w ciepłym i przytulnym pokoju, spało dwoje dzieci: jedno w łóżeczku wysokiemi krawędziami otoczoném, drugie w kołysce.
Pomiędzy łóżeczkiem i kołyską stała młoda, przystojna kobieta ze świecą zapaloną w ręce i przypatrywała się chwil kilka uśpionym dzieciom z rozkosznym uśmiechem na ustach.
Potém, lekką dłonią otuliwszy starannie każde z nich, zwróciła się ku zamkniętym drzwiom przyległego pokoju i z cicha zapukała.