Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 120.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

sem, który wcale nie przywodził na pamięć śpiewu słowika.
— Niech téż mama będzie łaskawa powié mi, po cośmy tu do téj dziury przyjechały? — zapytała piękność, nie zmieniając wcale leżącéj postawy.
— Prawdopodobnie po to, po cośmy dotąd wszędzie jeździły — odpowiedziała matka leżącéj piękności.
Po téj odpowiedzi była chwila milczenia, przerwała ją panna Kornelia głośném i szerokiém ziewnięciem.
— Ależ poziewasz! — ozwała się dość kwaśno pani prezesowa.
— Ciekawam, co mam innego robić w téj dziurze — odrzuciła córka, i wraz potem zanuciła kilka taktów modnego podówczas walca Il Baccio. Nagle przerwała sobie śpiewanie i ozwała się znowu:
— Nie lepiéj-by to było pojechać na zimę do Warszawy?
Pani prezesowa, która w téj chwili skończyła zawiązywać czepek, żywym bardzo ruchem zwróciła się ku córce.
— Daj pieniędzy! — zawołała, rzucając obie ręce w stronę córki — daj pieniędzy, daj, daj! to pojedziemy do Warszawki!
— Ba! gdybym je miała! — wyrzekła piękność i ziewnęła po raz drugi.
— Dziura! dziura! — mówiła pani prezesowa