Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 113.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mieniem, a nie tleje tak mizernie i leniwie, jak w téj chwili u niego; może nawet odgłosy zimowéj zamieci nie sprawiają im przykrości, ale owszem, przynoszą na swych skrzydłach mnóztwo marzeń, wspomnień, uczuć i myśli, z któremi zwierzają się oni przed tą drugą osobą, siedzącą obok nich przed kominkiem na miękkiéj, zgrabnéj sofie? To dziwna rzecz — pomyślał doktor Władysław — do jakiego stopnia człowiek jest towarzyskiém stworzeniem! Nie dość mu tego tłumu sobie podobnych, jaki, chcąc niechcąc, napotykać musi, gdy podoba mu się przestąpić próg swego mieszkania, niedość mu nauki, którą miłuje, pracy, do któréj przywykł; trzeba mu jeszcze koniecznie posiadać żyjącą jaką, czującą i myślącą istotę, tuż obok siebie, aby, w chwilach samotności, w chwilach szczególnéj troski, lub niezadowolenia, miéć na swe zawołanie jéj twarz, rozmowę, współudział. Tak — prowadził daléj wewnętrzny monolog swój doktor Władysław — człowiek przez większą połowę chwil, składających jego życie, nie może obejść się bez towarzystwa i moralnéj, jeśli nie materyalnéj, pomocy swych bliźnich. Bądź sobie, jakim chcesz, uczonym doktorem, miłuj naukę jak najserdeczniéj, wczytuj się we wszystkie dzieła, jakie tylko wychodzą z pod pras drukarskich na całéj kuli ziemskiéj, pisz, jakie chcesz uczone i humanitarne rozprawy; a zawsze przyjdzie ci jakiś dzień fatalny, w którym poczujesz się zmartwionym, złym, roztargnionym, do pracy niezdolnym i za-