Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 101.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

także, mimowoli zresztą może, jak bywa często z młodymi mężczyznami, ulegającymi wpływowi dwóch wpatrzonych w nich aksamitnych źrenic ze złotemi gwiazdami po środku.
Stworzył się z tego duet, podobny do muzyki zawrotnego i głowy zawracającego balowego walca.
Gdy tak dwa duety wesołych śmiechów brzmiały w salonie, pani prezesowa, powstawszy z kanapy, wykonywała przed panią Ludwiką wielkie solo dygów.
— Adieu! adieu! luba kochaneczko — mówiła, wstrząsając rękę gospodyni domu i posyłając jéj w powietrzu pocałunki — jak na piérwszą wizytę, może zabawiłam zbyt długo, ale ja was tak kocham, lubi, kochani państwo, i Kornelka także tak was kocha! Już to my obiedwie jesteśmy takie! Jak raz kogo pokochamy, to już nigdy, nigdy niezapominamy!
— O, i ja jestem zupełnie taki sam! i Ludwisia jest taka! — ozwał się pan Witold, a dygi pani prezesowéj zwróciły się ku nim, tylko, zamiast pocałunków rzucanych w powietrze, towarzyszyły im najpiękniejsze uśmiechy szanownéj damy.
— Odwiedzajcie nas często, lubi, kochani państwo! będziemy z sobą żyli en familie! nie prawdaż? Trzeba przecież, aby i luba kochaneczka, Ludwisia, zabawiła się trochę! W jéj wieku, mój Boże! to konieczne! A luby, kochany pan, masz obszerne sto-