Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 095.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kiem jaśniały dwie młode panny, nie będziemy poczytywali za złe doktorowi Władysławowi tego braku natychmiastowego zdecydowania się, nie spuszczając z uwagi i tego względu, że nie był on wcale żadnym Lowelasem, ani pustym jakimś wietrznikiem, ale doktorem medycyny, z kawałkiem czwartego krzyżyka na plecach.
— Jakże się miewa szanowny ojciec pani? — zwrócił się do panny Józefy pan Witold.
— Od kilku dni ma się zupełnie dobrze — odpowiedziała — ale przed tygodniem tak był zasłabł, że byłam w wielkiéj, wielkiéj obawie...
Przy ostatnich wyrazach, lubo zupełnie prostych i po prostu wymówionych, panna Józefa bardzo pięknie wyglądała, może dlatego, że po twarzy jéj przemknął wyraz serdecznéj troskliwości o osobę ukochaną.
— Pan Władysław przybył nam z pomocą — mówiła daléj — i z pomocą skuteczną. Biedny ojciec cierpiał mocno dni parę, ale teraz ma się już znacznie lepiéj..
I znowu bardzo pięknie wyglądała, bo, gdy mówiła ostatnie wyrazy, spójrzenie jéj upadło na doktora Władysława, a w tém spójrzeniu była szczera wdzięczność, i oprócz wdzięczności jeszcze coś, coś, co żadnym sposobem ukryć się całkiem nie mogło w kryształowych źrenicach.