Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 087.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i spojrzał na pannę Kornelią. Spojrzał i zobaczył — cóż? oto dwie złote gwiazdy, błyszczące pośrodku puszystych czarnych źrenic i blask swój prosto, prosto na jego twarz rzucające. Posunął się nieco z krzesłem w kierunku gwiazd i, nie spuszczając wcale wzroku na album, zapytał:
— Więc pani lubi wieś?
Panna Kornelia złożyła drobne rączki z rzewnym nader giestem, podniosła oczy aż do połowy przeciwległéj ściany i wymówiła:
— Kocham ją nad życie!
— A jednak opuściłaś ją pani dla zamieszkania w mieście — ciągnął doktor Władysław.
— Zastosowałam się w tém do woli mamy — odrzekła piękność, a zarazem spuściła powieki tak, że z przed oczu doktora Władysława zniknęły całkiem dwie gwiazdy. W głosie zaś jéj, gdy wymawiała ostatnie owe wyrazy, zadźwięczała uległość dziecka i słodycz gołębicy.
Może doktor Władysław zapragnął ponownego ujrzenia tych gwiazd, które mu tak raptem znikły, bo wnet nowe zadał pytanie:
— Jakże pani na wsi czas przepędzała?
— Połowę dni spędzałam przy fortepianie — odrzekła panna Kornelia.
Doktor Władysław zamknął album, które, rozwarte dotąd, leżało na jego kolanach.
— Więc pani lubisz muzykę? — zapytał jeszcze.