Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 071.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się tém nie martwię, że cztery już inne pozostawiłem za sobą. A mam nadzieję także, że to nie ostatnia góra i nie ostatni mój krzyżyk, ale nastąpi po nim jeszcze szósty i siódmy.
— I ósmy, i dziewiąty, i dziesiąty — śmiejąc się i całując męża w czoło, przerywała pani Ludwika.
— O, moja Ludwiniu! z tobą można-by Matuzalowe lata przeżyć i sądzić, że to była jedna chwila — odpowiadał mąż.
Pani Ludwika zaś po krótkim namyśle mówiła:
— Ależ znowu z drugiéj strony, zdaje mi się, że jedna chwila wspólnego naszego życia więcéj zawiera w sobie, niż Matuzalowe lata innych ludzi.
Komuś, kto-by słuchał téj rozmowy małżonków, mogło-by się wydawać, że wypowiedziane przez nich ostatnie dwa zdania są najzupełniéj sprzeczne z sobą. A jednak tak nie było, bo i pan Witold miał słuszność, gdy twierdził, że Matuzalowe lata przeżyte z panią Ludwiką mogły-by się wydać jedną krótką chwilą, i pani Ludwika nie myliła się, mniemając, że jedna chwila wspólnego ich życia więcéj zawierała w sobie, niż Matuzalowe lata innych ludzi. Zagadkę tę niech odgadnie, kto może i umié, aby zaś ułatwić zadanie, to tylko nadmienimy, że pan Witold i pani Ludwika posiadali każdemu z nich właściwy zakres czynności, że kochali serdecznie mnóztwo pięknych i wielkich rzeczy, i że pobrali się z prawdziwéj miłości. Jakiemi były atrybuta miłości téj, co