Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 066.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Owszem, i w wielu innych jeszcze — odpowiedział doktor, nie podnosząc oczu od filiżanki.
— Żeby jeszcze grała i śpiewała, a była nie po prostu ładną, ale plastycznie, doskonale piękną, była-by zupełnym, według pana, ideałem — wtrąciła pani Zofia.
— Żartujecie panie ze mnie — odparł doktor — a ja jednak nie przestaję utrzymywać, że artystyczne wykształcenie jest dla kobiety rzeczą niemal konieczną.
Dwie panie nic na to nie odpowiedziały, i przez cały wieczór nie było już żadnéj wzmianki, ani o pannie Józefie, ani o małżeństwie.
O godzinie dziesiątéj doktor pożegnał się i odszedł.
Pani Ludwika i pani Zofia, zostawszy same, stanęły naprzeciw siebie i długo, patrząc jedna na drugą, nic nie mówiły.
— Biedna Józia! — wyrzekła nakoniec piérwsza.
— Ona go kocha — ozwała się druga.
— Jestem tego pewną — wymówiły obie razem.
— Wprawdzie nic mi nigdy nie mówiła o tém — ciągnęła pani Ludwika — ale czyniłam spostrzeżenia, i te z pewnością mnie nie omyliły.
— Nie trzeba zresztą wielkiéj przenikliwości, aby o odgadnąć.
— Józia jest tak prostą i prawą, że wzruszenia