Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 064.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

To mówiąc, pani Ludwika z nadzwyczajną starannością ustawiała herbatę i różne przysmaki na tacy, które służący miał zanieść do gabinetu swego pana.
— Staraj się tylko wejść, jak można, najciszéj — troskliwie mu zalecała miła gosposia.
— Ach! — westchnął doktor — wielkiém to jest w istocie szczęściem dla pracującego człowieka, jeśli posiada żonę, która mu stworzy w domu tak pełne wdzięku i spokoju życie.
— Ale większe stokroć, jeśli mu zagra pięknie i zaśpiewa, albo dogodzi jego miłości własnéj, wzbudzając dla siebie admiracyą licznych i świetnych towarzystw — złośliwie nieco uśmiechnęła się pani Zofia.
— Najszczęśliwiéj zaś, jeśli w jednéj osobie łączą się wszystkie te przymioty razem — odciął się doktor.
— W tém-to i biéda, że najczęściéj chodzą one osobno — zauważyła pani Ludwika — osoby bowiem, zdolne do stworzenia domowego spokoju, nie zawsze umieją świetniéć, świetne zaś nie znoszą spokoju.
Doktor nic nie odpowiedział na tę ostatnią uwagę i gawędka potoczyła się innym torem.
Przy drugiéj jednak szklance herbaty, doktor Władysław na chwilę przestał rozmawiać; oczy jego pobiegły w przestrzeń, jakby tam szukały niewidzialnego jakiegoś przedmiotu. Potém spojrzał po kolei na obie panie, aż nakoniec, nie bez pewnego wahania, zapytał:
— Czy dawno widziałyście panie pannę Józefę?