Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 062.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Jak to pani rozumiész? — spytał doktor.
— Myślisz pan sobie — ciągnęła Ludwika — że wielce szczęśliwym jest mąż, którego żona jaśnieje w świecie uderzającym urokiem wdzięków i talentów, że wielce pochlebném jest dla mężczyzny, kiedy, wskazując na kobietę ogólnie adorowaną i powszechny wywołującą poklask, powiedziéć może: oto moja żona!
Doktor Władysław z lekkiém podziwieniem patrzył na tak mówiącą kobietę.
— W istocie — ozwał się po kilku sekundach milczenia — zmuszony jestem przyznać słuszność tym, którzy płci niewieściéj przypisują dar nadzwyczajnéj przenikliwości. Czuję się mocno upokorzonym, ale prawość moja nakazuje mi wyznać...
— Że nie omyliłam się w mych przypuszczeniach — dokończyła pani Ludwika.
— Tak, pani — z lekkiém wahaniem się przytwierdził doktor — my mężczyzni częstokroć podlegamy maluchnéj téj próżnostce...
— Która sprowadza ogromne nieszczęścia — dokończyły razem dwie kobiety.
— Dlaczegoż koniecznie nieszczęścia? — zapytał doktor — czyliż kobiety, doskonale piękne i obdarzone świetnemi talentami, mają być pozbawione innych gruntownych zalet?
Na twarzach dwóch pań odmalował się taki wyraz, jakby wiele miały do odpowiedzenia na to pyta-