Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 051.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zadzierałem tak, jak wojownik, zdecydowany bądź co bądź, choćby przelewem krwi własnéj, przedrzéć się przez nieprzyjacielskie szeregi i zatknąć chorągiew swą na murach fortecy, rozstrzygającéj losy zażartéj wojny.
To moje nawskróś wojownicze usposobienie musiało mnie uczynić podobnym do starożytnego Marsa, bo, pod koniec wieczora, panna Helena, dbała o nadanie każdemu ze swych globów właściwego mu stanowiska, pozwoliła mi zbliżyć się do siebie na tak małą odległość, w jakiéj planeta, noszący wyżéj wymienione nazwisko, krąży około słońca.
Najbliższym skutkiem tego zbliżenia się było to, że wyszedłem onego wieczora z domu panny Heleny, spalony na węgiel i najformalniéj przekonany o nieprawdziwości teoryi, dowodzącéj, iż wszystkie planety, nie wyłączając Marsa, mogą być miejscem pobytu istot organicznych.
Po samym sobie czułem, że dłuższe przebywanie w blizkości słońca, jeśliby nie zlało mnie z niém w nierozdzielną jedność, doprowadziło-by osobę moję do zupełnego spopielenia. A jednak, pomimo niebezpieczeństwa, które groziło mi przemienieniem się z człowieka i doktora medycyny w proch marny i nieużyteczny, nazajutrz szedłem znowu tam, kędy wabiły mnie dwa płatki czarnego puszystego axamitu, pływające po ciemno-błękitnych, w migdał wykro-