Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 048.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

stałem globem, wykonywającym ruch obrotowy około słońca. Metamorfoza ta gniewała mnie, śmieszyła i do rozpaczy doprowadzała; a jednak nazajutrz, korzystając z otrzymanego zaproszenia, zaraz po odbyciu należnych pacyentom mym wizyt, udałem się znowu tam, kędy wielu bliźnich moich zostawało w tém samém położeniu, w jakie ja tak niespodzianie wpadłem.
Gdybyście mnie panie zapytały, co myślałem, idąc do domu panny Heleny, albo znajdując się już przy niéj, albo od niéj odchodząc, mógł-bym najsolenniéj zaręczyć, w potrzebie nawet przysiądz, że nie myślałem nic a nic. Co czułem? to inne pytanie. Czułem attrakcyą. Attrakcya ta była w nadzwyczajnie wielkim stopniu, a posiadała tę właściwość, że oczy panny Heleny, w których znajdowało się główne jéj siedlisko, nietylko mnie pociągały do siebie, ale jeszcze ja, oddalając się od nich, ciągnąłem je za sobą. Stały one bowiem przede mną wszędzie, gdziem się tylko obrócił, do tego stopnia, że kiedym się zabierał do jedzenia, widziałem je najwyraźniéj leżące na talerzu i z obawy, aby ich jak prostéj sztuki mięsa nie pokrajać, rzucałem nóż i widelec i nie jadłem nic. A kiedym miał pić wino, albo herbatę, widziałem znowu te oczy na spodzie kieliszka lub filiżanki, i połykałem napój z chciwością, łakomstwem i zażartością, myśląc, że, razem z którymkolwiek haustem, połknę i oczy panny Heleny. Co zaś do muzyki jéj i śpiewu, te by-