Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 041.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

któréj uległem, przeciągnęła się tak długo, że przez cały miesiąc żadnéj książki ani jednym nie dotknąłem palcem. Nie potrzebuję dodawać, że dziesięcioletni, naznaczony mi przez Eufrozynę, termin, uznałem za wieczny, naprzód dla téj przyczyny, że, po upływie jego, miał-bym szczęście poprowadzić do ołtarza czterdziestopięcioletnią oblubienicę, następnie dla innéj, którą było głębokie przeświadczenie, iż tylko tak młody i świeżo ze studenckiego munduru wyemancypowany człowiek, jakim byłem podówczas, posiadać może dostateczną sumę sił na podźwignięcie téj sumy umiejętności, którą reprezentowała sobą pani Eufrozyna. Byłem pewny, że za lat dziesięć nie zdołam już podnieść na barkach mych tak znakomitego brzemienia, i przestałem myśléć o tém zupełnie.
Takiemi słowami zakończył doktor Władysław opowiadanie o drugiéj swéj miłości. Dwie obecne panie długo śmiały się jeszcze.
— Ależ naopowiadałeś pan nam dziwolągów! — wołała pani Ludwika.
— Płonę cała od ciekawości dowiedzenia się, jakim był trzeci przedmiot miłości pana? — dodała Zofia.
— To prawda — potwierdziła Ludwika — chciała-bym coprędzéj wiedziéć, czy trzeci ów przedmiot podobnym był do Julci, czy do Eufrozyny?
— Ani do piérwszéj, ani do drugiéj — od parł do-