Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 025.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ludwika piérwsza uśmiechnęła się i wstrząsnęła głową. Uśmiech ten i giest wyrażały powątpiewanie.
— Oj, panie Władysławie! — wymówiła — nie znasz pan kobiet, jeżeli sądzisz...
— Jakto nie znam kobiet? — wesoło przerwał doktor — ja, pani, trzy razy już kochałem się w mém życiu...
Dwie obecne panie, jakkolwiek były rozsądnemi i myślącemi kobietami, były jednak kobietami, a wyraz: „kochałem się” sprawił na ich umysłach efekt, jaki zwykł sprawiać na umysłach kobiecych. Oczy ich błysnęły ciekawością.
— Kochałeś się pan i jeszcze trzy razy! — zawołały — i nic nam pan o tém nie powiadałeś nigdy! Jakże to było? gdzie to było? w kim? jak? kiedy?
— Po raz piérwszy — rozpoczął opowiadanie swe doktor — kochałem się w blizkiéj mojéj kuzynce. Skończyłem był dopiéro co szkoły i przyjechałem na wakacye do domu mego krewnego, którego właśnie śliczna moja kuzynka była jedyną córką; miałem wówczaś lat ośmnaście, a ona skończyła szesnasty. Imię jéj było Julcia. Ciemne miała włosy, płeć bardzo białą, oczy szafirowe, a rączęta i nóżki tak małe, jakby o lat dziesięć młodsze były od niéj saméj.
Otóż w Julci pokochałem się od piérwszego na nią spojrzenia szalenie. Wiejski domek mego krewnego otoczony był ogrodami, a naokoło ogrodów rozkładały się wielce malownicze błonia i łąki, przy-