Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 020.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Tak jest, talentów! — powtórzył młody mężczyzna, poważnie skłaniając głowę. — Nie mogę ożenić się inaczéj, jak z osobą pięknie grającą i śpiewającą; panna Józefa zaś, jak panie wiecie, nie gra i nie śpiewa...
Kiedy doktor to mówił, pani Ludwika i pani Zofia patrzyły na niego szeroko otwartemi od zdumienia oczyma.
— Panie Władysławie, czy pan żartujesz? — spytała piérwsza po chwili milczenia, tonem lekko urażonym.
— Nie, pani, nie żartuję wcale — była odpowiedź, wymówiona takim głosem i z takim wyrazem twarzy, iż w istocie ani przypuszczać można było, aby żartował.
Dwie panie wpatrzyły się w niego z większém jeszcze osłupieniem, poczém obie razem wybuchnęły głośnym i długim śmiechem.
— Ach, jakież to zabawne! jakież to oryginalne! jakież to śmieszne zdanie! — wołały, śmiejąc się coraz bardziéj.
— Śmiejcie się sobie panie, śmiejcie się, ile chcecie — mówił młody doktor — ja się pewnie za to nie rozgniewam. A jak przestaniecie śmiać się, to wytłómaczę to, tak zabawnie wam wyglądające zdanie, a może przekonacie się, że nie jest ono tak pozbawioném sensu, jakeście sądziły.
Panie przestały śmiać się, a nawet wkrótce