Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 015.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Niech-że wiem — rzekł — kto jest ta najlepsza i najmilsza istota pod słońcem, którą mi panie swatać myślicie.
Kobiety zamieniły spojrzenia, mające znaczyć: dobrze idzie! daléj do ataku!
— Zgadnij pan! — figlarnie rzekła Ludwika.
— Mam zgadywać! ciężka to sprawa! — odparł doktor — wszak, z nielicznemi wyjątkami, wszystkie panny wydają się anielsko dobre i zachwycająco miłe...
— To nasza blizka, bardzo blizka znajoma — rzuciła Zofia.
— Panie macie tyle blizkich znajomych... — tłómaczył się doktor.
— Jasno-włosa, błękitno-oka... — zaczęła gospodyni domu.
— Oj, to już źle! — zawołał doktor.
— Dlaczego źle? — chórem zapytały kobiety.
— Bo przedewszystkiém podobają mi się brunetki.
— At! — zaśmiała się Ludwika — nie myślisz pan o tém, co mówisz! Cóż znaczy kolor włosów tam, gdzie idzie o spokój, zacność i szczęście całego życia? Pogodzisz się pan z jasnemi włosami, gdy ujrzysz inne przymioty.
— Jakiemiż są one? — spytał doktor z coraz wzrastającą ciekawością.
— Co do powierzchowności, nie jest ona klasy-