Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Wesoła teorya i smutna praktyka 012.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szczęśliwszemi, niż gdybyśmy były żonami jakich próżniaków i pasożytów.
— Ależ spodziewam się! — zawołała Zofia — zbluźniły-byśmy, mówiąc, że nie jesteśmy szczęśliwe!
— O, i jak jeszcze! — potwierdziła Ludwika, i oczy obu kobiet zaświeciły pięknym blaskiem wewnętrznego, z zacnych pobudek i serdecznych uczuć wypływającego, zadowolenia.
Doktor Władysław z zajęciem słuchał rozmowy dwóch kobiet.
— Widząc i słysząc panie — rzekł — można doprawdy pozazdrościć ludziom żonatym...
— A dlaczegóż pan się nie żenisz? — jednogłośnie przerwały mu mowę obie kobiety.
— Aj! — zawołał doktor z uśmiechem — czy nie za późno!
— Za późno! — jednogłośnie znowu zawołały kobiety — co to pan sobie myślisz? pan naszym mężom uchybiasz! oba przecie starsi byli od pana, gdy się z nami żenili.
— Ba! alboż wiele na świecie takich aniołów, jak panie!
— Tylko bez aniołów! bardzo proszę! — oburzyła się Ludwika — nie jesteśmy wcale aniołami, tylko mamy pretensyą być kobietami-ludźmi.
— I jesteście panie takiemi — poważniéj wyrzekł doktor. — A któż mi powié, czy znajdę podobną kobietę-człowieka?