Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.2 330.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tak o moim mężu! ja mu sama dobrowolnie oddaję wszystko, co otrzymuję od was! Alboż nie potrzebuje on środków materyalnych, dla nadania wyższego polotu duchowi swemu? alboż nie należy się mu wynagrodzenie jakieś za poświęcenie się jego dla sztuki, za niesłuszne upokorzenia, jakich doświadcza od świata?
— Nie o to idzie — z lekkiém zniecierpliwieniem rzekł pan Jan — chciał-bym tylko, żebyś zastanowiła się dobrze nad tém, co ci powiem. Warunkami materyalnemi życia bezwzględnie pogardzać nie należy. Znosisz teraz ubóztwo z cierpliwością, ale czy cierpliwości téj na długo ci wystarczy ?...
— Potrzebuję bardzo mało, mój ojcze. Byle-bym mogła marzyć swobodnie, miéć moje dziecko przy sobie...
— A więc dla miłości i przyszłości dziecka twego, powinnaś wziąć fundusze swe pod własny swój zarząd. Przypuśćmy, że widząc wyraźne niebezpieczeństwo, nie oddamy wam kapitału, majątek twój stanowiącego, dopóki żyć będziemy... ale myśmy, dziecko moje, starsi i sterani, a gdy nas zabraknie, któż stanie na straży własności twéj, jeśli nie ty sama? Któż, oprócz ciebie, będzie mógł położyć jakąś tamę rozrzutności twego męża...
Żancia żywo podniosła głowę. Oczy jéj zaświeci-