Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.2 322.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czeniach, doszedł on może do lepszego, niż dawniéj, rozumienia istotnych usposobień swych dzieci; wiedział, że słowa żadne pomódz nie mogą tam, gdzie bezwładnemi okazywały się najoczywistsze fakta, najdobitniejsze dowody i najdotkliwsze cierpienia.
Żancia odsunęła stół z wypróżnionym już herbacianym przyrządem, i usiadła u kolan ojca.
— Ojcze! opowiedz mi co o domu naszym, o braciach moich, krewnych, znajomych!...
Na prośbę, tę Brochwicz nie zaraz odpowiedział; na twarzy jego, postarzałéj nad lata, głębokiemi brózdami zoranéj, osiadło zamyślenie ciężkie. Gdy nareszcie przerwać zdołał wątek smutnych swych myśli i mówić zaczął, nie wiedziéć dlaczego pomijał w mowie swéj wieści i o rodzinnym domu Żanci, i o jéj braciach, a mówił z razu tylko o dalszych przedmiotach i osobach.
Od roku zresztą, to jest od ostatniego widzenia się z córką, w kole dawnych jéj znajomości zaszło zmian niewiele. Powiedział jéj, że pani Natalska przebywała we Włoszech, gdzie dogorywała na suchoty starsza jéj córka; że panowie Natalscy polują wciąż z jednostajném upodobaniem, ale prawdopodobnie utracą wkrótce możność tak przyjemnego bawienia się, bo na majątku ich długów zbiera się coraz więcéj, i za lat parę najdaléj, będą zmuszeni sprzedać go, jeśli piérwéj nie pożenią się bogato, co zre-