Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.2 279.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Ale inni współtowarzysze zawołali chórem:
— A ty, Marysiu? dlaczegóż nic o sobie samym nie mówisz? żartujesz z nas, żartuj téż i z siebie!
— Zaczekajcie! — odparł Maryan — posiadamy jeszcze pomiędzy sobą jednego, który cicho siedzi i o nic nie pyta. Oto jest Artur Darzyc. Znacie go wszyscy, nie prawdaż? Ecce homo! nikt z nas nie godzien rozwiązać rzemyka u obuwia jego. Taki statysta, taki sensat, skromny, jak dziewica, świadom wszystkiego, jak dykcyonarz encyklopedyczny. Wyście, panowie, polowali i obiadowali, on czytał; dzierżawca chwat, w odsiewy mu grunta sieje — on czyta; stodoła mu się rozwala — on czyta; Kwiecin pójdzie z dymem — on...
— Będzie czytał! — dokończył sam Artur Darzyc i zaśmiał się, ale z przymusem jakoś i nieszczerze. — A ty, Marysiu? — zawołał
— A ty? a ty? — powtórzyli chórem młodzi ludzie.
— Ja? — rzekł Maryan — na honor, widzicie mnie w kłopocie niepospolitym! nie obrałem sobie jeszcze specyalności żadnéj! Ale, wszak znacie wszyscy ciocię Rózię Cieciórkową? Otóż, jak powiada ciocia Rózia: zdrowie i dobry humor przedewszystkiém! niech żyje filozofia cioci Rózi! Niech żyją i przyświecają nam, jak mogą, chore gwiazdy przeznaczeń naszych!
Jednę rękę z pustym kielichem wyciągnął ku to-