Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.2 271.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

butelkami, i różnych kształtów i wielkości licznemi kielichami. Z niedbale i wygodnie rozpostartych na krzesłach postaci młodych ludzi, którzy stół ten obsiadali, i z gęstych kłębów dymu, unoszących się z cygar, które palili, poznać można było, że był to już koniec uczty długiéj, obfitéj i wesołéj.
Wśród błękitnawéj mgły tytuniowéj, która coraz gęściéj napełniała salę, tworząc w niéj atmosferę duszną i odurzającą, wyraźnie jednak ukazywały się bujnemi wąsami ozdobione twarze i zamaszyste postacie dwóch braci Natalskich, na-pół wyłysiała i ze zwojów ciepłego szala wynurzająca się, głowa Adama Darzyca, poważniejsze nieco od innych, chociaż rozweselone także, rysy Artura, pulchne i rumiane policzki słynnego z gastronomii i nad wiek otyłego, młodego Ignacego Wirskiego, i mniéj już znane Brochwiczowi, twarze i postacie dwóch czy trzech innych młodych mężczyzn. Brochwicz całe zebranie to orzucił szybkiém spójrzeniem, aż długo, bacznie i niespokojnie zatrzymał wzrok na twarzy syna.
Maryan przewodniczył zabawie; było to widocznem z honorowego i najwydatniejszego miejsca, jakie zajmował przy stole, i ze zwróconych ku niemu wszystkich spójrzeń. Rzucony na krzesło w niedbałéj postawie, siedział z głową podniesioną, z ciemnemi rumieńcami na bladych policzkach, ze sztucznie rozbudzonym blaskiem w oczach, ruchliwych w téj chwili i niespokojnych. W ręce, wyciągniętéj i o stół opar-