Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.2 244.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Gdzie byłeś, Marysiu? — ze zwykłym sobie odcieniem surowości w głosie, zapytała pani Herminia.
Maryan podniósł głowę ruchem człowieka, wyrywanego z głębokiéj zadumy.
— Gdzie byłem? — powtórzył z wahaniem — wyszedłem, aby przejść się trochę.
Deszcz, który padał dnia tego, bujne, gęste krople pozostawił na włosach jego i ubraniu, policzki jego zarumienione były od fizycznego zmęczenia. Widoczném było, że nie kłamał, mówiąc, iż odbył przechadzkę, a tylko powierzchowność jego kazała się domyślać, że chodzić musiał długo i szybko.
— Gdzie jest Drylska? — rzekł po chwili, oglądając się Maryan — chciał-bym, aby nalała mi herbaty.
Pan Jan i pani Herminia zamienili się spójrzeniami.
— Sądziłem — rzekł pan Jan — że będziesz pił herbatę z żoną.
Maryan szybko powstał z krzesła.
— A! — rzekł, przeciągając dłoń po czole — czy pani Teofila jest u siebie?
I, nie czekając odpowiedzi, odszedł.
Nazajutrz, stary jak świat aksyomat, opiewający, że na téj ziemi wesele następuje po smutku, a smutek po weselu, wybitne znalazł sprawdzenie w domu Brochwiczów. Dnia tego, który był trzecim zaledwie