Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.2 243.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Czy byłaś u Teofili? — przerwał milczenie pan Jan.
— Dwa razy. W godzinę po obiedzie poszłam na chwilę do jéj pokoju, będąc pewną, że znajdę tam i Maryana... Pół godziny potém, byłam u niéj znowu, aby zapytać ją, czy nie potrzebuje czego i czy będzie piła herbatę z nami, albo u siebie...
— Jakże ją znalazłaś? co robi?
— Znalazłam ją siedzącą przy lampie z książką...
Pan Jan zżymnął się.
— Piérwszego wieczoru po ślubie, siedzi sama jedna z książką...
— Któréj nie czyta — przerwała pani Herminia — siedzi z czołem opartém na ręku, i doprawdy, patrząc na nią, nikt-by nie domyślił się, że wczoraj dopiéro odbył się jéj ślub i wesele.
— Zapewne — rzekł pan Jan — jakże ma być wesołą, skoro nazajutrz po ślubie siedzi sama jedna z książką... Co się stało Marysiowi?
W kilka minut po téj rozmowie, ozwał się nakoniec w przedpokoju głos dzwonka i do jadalnéj sali wszedł Maryan. Machinalnie jakby zbliżył się do stołu i, milcząc, zajął miejsce w pobliżu rodziców.
Pan Jan popatrzył na syna z niezadowoleniem, a większém jeszcze zdziwieniem, czoło bowiem młodego człowieka schmurzone było, a wzrok roztargniony i przykro jakoś zamyślony.