Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.2 186.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

on martwił się przeze mnie!.. ja nie chcę, żeby wyperswadował sobie!.. ja nie chcę być panią Arturową!.. nie chcę… nie chcę!..
Mówiąc to, uderzała pięścią jednéj ręki o dłoń drugiéj; uniesienie jéj miało w sobie coś z dziecinnego rozżalenia i rozgniewania. Przy ostatnich wyrazach łzy popłynęły z jéj oczu. Pani Róża, przestraszona trochę, chwyciła ją w objęcia.
— No, pocóż płaczesz, rybciu? powiedz mamie, że nie chcesz i koniec...
— Powiem! — rzekła dziewczyna, prostując się energicznie — powiem, powiem! — powtarzała, siadając na nizkim stołku — niech tylko mama zapyta mnie, czy chcę? powiem z pewnością: nie chcę! nie chcę! nie chcę!
W kwadrans potém, dał się słyszéć w bramie domu turkot odjeżdżającego powozu, i w téjże saméj prawie chwili, do pokojów, położonych na piérwszém piętrze domu, wbiegła Drylska.
— Panienko! — zawołała — pani panienkę prosi do salonu!
Po bawialnym salonie pani Herminia przechadzała się wyprostowana, uroczysta. Bliższe przyjrzenie się mogło-by ukazać w twarzy jéj bardzo żywe zadowolenie, z pozoru jednak wyglądała tak sztywnie i surowo, jak zawsze. Żancia szła z wolna i ze schyloną głową stanęła przed matką. Pani Herminia