Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.2 117.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

„nie odchodź, nie uciekaj! ja ztąd odejdę, opuszczę wszystko, co razi twe oczy, co cię odwraca ode mnie, i pójdę za tobą wszędzie, gdzie mnie powiedziesz, i wyrzeknę się wszystkiego, co nie jest tobą, miłością twoją, cudowną pięknością twoją, niebieskim szafirem twych oczu, łabędzią białością gibkiéj twojéj szyi, królewskim wdziękiem głowy twéj, ozłoconéj jedwabistą koroną warkoczy!” Miał-że jéj to powiedziéć, i za chwilę może ująć ją w ramiona, ukoić tęsknotę piersi, pozbawionéj wszystkich rozkoszy młodości, nasycić pragnienie ust, które, pijąc od tak dawna z gorzkiego kielicha smutków, trudów i wyrzeczeń się, nie dotknęły ni razu upajającéj czary pieszczot i radości życia? Jeżeli teraz, zaraz nie powié jéj tego, odejdzie ona i nigdy nie wróci, i nie zobaczy jéj nigdy, aż chyba kiedyś może przed ołtarzem ślubnym, podającą innemu tę dłoń, na którą patrzał on teraz, płonąc cały żądzą okrycia jéj pocałunkami... Milczał chwilę i tonął oczyma w jéj twarzy, potém giestem wskazując parę prostych siedzeń, w głębi sklepu umieszczonych, wymówił:
— Jeżeli wystarczy pani odwagi do przestąpienia progu tego... proszę!...
Zamiast tedy „pójdę za tobą!” powiedział „pójdź za mną!” Słowa jego, proste na pozór, posiadały tajemne znaczenie, które ona zrozumiała. Szkarłatny rumieniec oblał twarz jéj; nie tego wcale spodziewa-