Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.2 094.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

siąsiaduje z Natalinem, więc nie rozłączały-byśmy się prawie... Ostatni ten wzgląd był jednym z powodów, dla których pani Natalska pragnęła żywo małżeństwa Teofili z Maryanem. Serce jej ściskało się jednak na myśl, że, bądź co bądź, ukochane dziecię odejdzie od jéj boku, rozdzieli uczucia swe pomiędzy nią a kimś drugim jeszcze. Z zapomnieniem przecież o sobie, z zaparciem się namiętnie kochającéj matki, złożyła dłonie i, wznosząc w górę piękne oczy, które tyle łez z powodu nieszczęśliwego małżeńskiego związku wylały, wymówiła gorącym, błagalnym szeptem: — O mój Boże! oddal od niéj cierpienia i walki, które ja przebyłam... niech będzie szczęśliwą, niech tylko będzie szczęśliwą!...
Gdy tak działo się w salonie, w głębi mieszkania, w ustronnym i samotnym pokoju, z łokciami opartemi o stół i twarzą ukrytą w dłoniach, siedziała Teofila. Myślała głęboko nad zdarzeniem, przyniesioném jéj przez dzień dzisiejszy, zdarzeniem, które nie było dla niéj wprawdzie niespodzianką zupełną, ale o którém myśl starała się zawsze oddalać od siebie, i zatapiać w mgle oddalonéj jeszcze przyszłości.
Ile razy postępowanie z nią Maryana, przyjaźń zachodząca pomiędzy jéj i jego rodzicami, wszelkie zresztą zdające się ich łączyć względy wieku, urodzenia, wychowania, majątku, czyniły w jéj oczach prawdopodobném, a może już i niedalekiém oświadczenie się o nią, młodego Brochwicza, odwracała oczy