Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.2 090.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Pan Jan, w krótkich, lecz pełnych rozrzewnienia wyrazach, oświadczył się w imieniu syna swego o rękę Teofili. W słowach jego przebijało się gorące przywiązanie do Maryana, a także serdeczna życzliwość względem pięknéj panny, któréj wejścia do rodziny swéj szczerze pragnął. Dla pani Natalskiéj oświadczenie się to niespodzianką nie było. Spełniało téż snadź tajemne jéj nadzieje, z czém zresztą nie ukrywała się zbytecznie, i podając rękę panu Janowi, odpowiedziała, iż sama osobiście nic przeciw związkowi temu nie ma, owszem, szczerze go dla córki swéj życzy, a tylko prosi pana Jana o parę dni zwłoki, w celu wybadania usposobień w tym względzie swéj córki. Przymuszać jéj bowiem do zawarcia małżeństwa, któremu sprzeciwiało-by się jéj serce, za nic nie mogła-by i nie chciała; sądzi jednak, spodziewa się, ma powody przypuszczać, że Teofila nie jest panu Maryanowi nieprzychylną.
Pan Jan, wysłuchawszy odpowiedzi téj, która także nie była dla niego niespodzianką, niemniéj jednak utwierdziła go mocniéj jeszcze w miłych nadziejach, ucałował ręce pięknéj sąsiadki, a zabierając się do odejścia, rzekł z powagą i wzruszeniem:
— Ja i pani, i wszyscy równi nam wiekiem i położeniem, przebyliśmy od lat kilku smutne koleje, ciężkie zmiany i niebezpieczeństwa. Cierpieliśmy i cierpimy jeszcze wiele. Poznaliśmy nieznane nam wprzódy obawy i troski, nauczyliśmy się drzéć o byt