Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.2 064.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

resztę rodzeństwa naszego od mąk nędzy i niebezpieczeństwa ciemnoty... rozpoczęliśmy w tym celu wspólną, trudną, lecz konieczną, pracę... Beze mnie, jak bez niego, zadanie rozpoczęte dopiéro, nie było-by skończoném nigdy. Panie Maryanie! nie jest to już tylko przyjaźń rodzinna, ale jest to interes rodziny, który spoczywa na wytrwaniu naszém i męztwie, na woli naszéj i zapobiegliwości... Czy jest to tylko i wyłącznie interes jednéj, naszéj rodziny? Nie wiem; sądzę jednak, że wszystko wiąże się w tym świecie związkami nierozerwalnemi, że jeden człowiek, czy jedna rodzina, wywierają i na ogół wpływy nie obliczone... A więc jest to jeszcze coś więcéj, niż przyjaźń i interes, jest to obowiązek... Mogęż odbiedz do szczęścia mego teraz, gdy nic jeszcze skończoném, nic upewnioném nie jest? Gdy byt materyalny braci i sióstr moich chwieje się śród niepewności różnych, a moralne wzrastanie ich zaledwie się rozpoczyna... Kto mię tu zastąpi? czy płatna ręka jaka zdoła uczynić dla nich to, co czyni kochająca dłoń najstarszéj siostry? czy obce usta jakie będą mocne przynosić zachętę i pociechę, przynoszone im przez usta istoty, która wspólnie z nimi cierpiała, płakała, walczyła i spodziewała się... Nie, nie! ja odejść ich teraz nie mogę... potém... kiedyś... po latach kilku, gdy jedni z nich dorośli będą, drudzy uspokojeni, odzyskam prawo rozrządzania sama sobą... Wtedy, jeżeli szczęście, które dziś obok siebie ujrzałam, pozo-