Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.2 047.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w zewnętrznym świecie, a cnoty w pokorném wyznaniu własnéj słabości, nie w pyszném przebijaniu murów głowami. A! cóż robić? żałuję, że nie mogę stanąć przed tobą w postaci bohatera nowego kroju, ale nie czuję się dość mądrym, ani dość silnym, aby sięgać po wydatne jakieś miejsce w społeczeństwie, i obiecywać sobie, że wywrę na nie dobroczynne jakieś wpływy. Nie jestem ani tak wielkim panem, ani tak ubogim nędzarzem, abym mógł darowywać losowi najpiękniejsze dni swego życia, lub ciężkiemi taczkami, od których krwawią się ręce, ściągać kamienie pod budowę przyszłości. Niech inni upędzają się za rolą zbawców społeczeństwa, lub reformatorów ludzkości. Odstępuję im wszelkie zaszczyty, wawrzyny, wojenne zdobycze i pyszne zadowolenia. Dla mego sumienia i serca dość będzie, gdy zostanę uczciwym i szczęśliwym. |
— Tak — z cicha i w zamyśleniu wymówił Stefan — odwieczna historya umywających sobie ręce Piłatów, kasztanów wyciąganych z popiołu cudzemi rękoma, fatalizmów, stawianych jako parawany do zasłonięcia sennéj postawy ludzi...
Umilkł i długą chwilę milczeli oba. Maryan przechadzał się po pokoju powolnym krokiem, z czołem lekko schmurzoném. Kiedy niekiedy jednak uśmiechał się nieznacznie, jakby prowadził z samym sobą tajemną rozmowę, któréj wyniki pocieszały go, uspokajały, i nawet napełniały uczuciem