Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.2 012.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ły one bowiem ciężar niepomierny, ciężar, do którego nie przyzwyczaiły ich ani wysmukły kałamarzyk z perłowéj konchy, posługujący Maryanowi do pisania, wraz z równie wysmukłą i złoconym czubkiem świecącą piaseczniczką, ani zgrabne małe tomiki, zamykające w wytwornéj oprawie treść lekką, niekiedy nawet i dość poważną, z nauk społecznych, lub znajomości serc ludzkich poczerpniętą, ale zawsze w kształty przystępne i powabne ubraną.
Teraz tomików tych na różaném biureczku nie było wcale, a błyszczące czubki kałamarza i piaseczniczki, zawstydzone i upokorzone niby lekkością swą, wysmukłością i wytwornością, kryły się pomiędzy stosami ksiąg grubych, pękatych, o schlebianiu wzrokowi ani marzyć niemogących, bo pokrytych bibułą sino-błękitną, lub ceglasto-różową, lub ołowiano-szarą, na jakich-to barwach czarno wydrukowano tytuły rzucały się w oczy z całém grubijaństwem nazw, pedantycznych, jak profesorska katedra, twardych, jak ława szkolna, tajemniczych dla niewtajemniczonego umysłu, jak nauki ścisłe. Wiele już razy na horyzoncie miasta Wilna słońce weszło i zaszło od dnia, w którym Maryan z ksiąg tych zbudował na swém biureczku gruby i wysoki mur chiński, i odgrodził się nim od świata innych śmiertelnych. Przestał on zupełnie istnieć dla ludzi. Nie widywano go już ani na ulicy, ani u znajomych, ani nawet w salonie rodziców jego, w czasie wieczornych, lub południowych przyjęć. Pa-