Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.1 409.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przez dość szeroką szczelinę. Z razu wzrok jego uderzony został przedmiotami dość dziwnego i wcale niepoetycznego kształtu: jakaś sieć ze stalowych, oszytych płótnem prętów, w kształcie wielkiego dzwona, wisiała na parawanie; ze stołu, na którym było lustro, spuszczał się warkocz olbrzymiéj grubości, ale nie z głowy żadnéj wyrastający, tylko podwójną szpilką do wypchanéj pilścią poduszeczki przymocowany; daléj jeszcze zielona suknia, rozdęta, jak balon, pokrywała sobą dwa krzesła, a poniżéj lustra i obok warkocza stała porcelanowa miseczka, czarnym płynem napełniona, z pęzelkiem pośrodku. Były to misterye pokoju pani Róży. Ona sama siedziała przy stole w negliżu jeszcze, to jest w ubraniu, składającém się z watowanéj króciutkiéj spódniczki, i włóczkami wyszytych pantofelków poniżéj, a z gorsetu z dwoma bryklami, z przodu i z tyłu zasznurowanego, powyżéj. Siedziała przy stole i splatała przymocowany do poduszeczki warkocz. Nie była jednak zbyt zagłębioną w swéj robocie; przeciwnie, przerywała ją sobie często, pochylając się i, z wielce ożywionym wyrazem twarzy, szepcąc coś do ucha Żanci. Ta siedziała na nizkim stołeczku, tym samym, na którym pani Róża opierała swe stopy, i z ramionami skrzyżowanemi na kolanach młodéj staruszki, podnosiła ku jéj twarzy twarz swą, wyrazem ciekawości ożywioną. Była ona także w ranném jeszcze ubraniu, w którém jednak było jéj bardzo do twarzy.