Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.1 401.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Stefana studyował naukę o rolnictwie, notaty z lekcyi profesorów, naprędce kreślone przygotowawcze studya. Maryan wczytywał się w te papiery z nadzwyczajném oddaniem się i zajęciem.
— Mój Boże! — wołał — i cóż to tak bardzo trudnego! no, zapewne, trzeba na to trochę czasu poświęcić, ale... — O! — przerywał sobie znowu zajęcie — jakże to ciekawe! ja to jednym tchem pochłonę.
Kreślił ołówkiem w pugilaresie długi szereg tytułów dzieł naukowych, których nazwy znalazł śród notat Józefa. Powstał nakoniec, w jednéj ręce trzymając zwój papierów, a drugą ściskając dłoń Stefana.
— Od jutra więc — rzekł — zamykam się w mojém mieszkaniu i zaczynam!
Stefan wydawał się teraz znowu nieco wątpiącym. Wpatrzył się jednak w Marysia serdecznym wzrokiem, i oddając uścisk za uścisk, odpowiedział:
— Zaczynaj w imię obowiązku i własnego szczęścia!
Maryan śpiesznie nakładał paltot. Pilno mu było przejrzéć dokładniéj papiery Józefa i napisać list do warszawskiego księgarza o potrzebne książki. Obiecywał sobie spędzić nad zajęciami temi noc całą, ale, od progu zwracając się ku Stefanowi, i raz jeszcze podając mu rękę, zawołał z uniesieniem:
— Jesteś moim zbawcą, Stefanie.
Chmura przemknęła po czole Siecińskiego.
— Maryanie! — rzekł z mocą — człowiek, po-