Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.1 336.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

bo mógłże-by być trwały jaki związek pomiędzy mną a nim?... Nie! związek taki nie mógł-by istniéć, jak nie istnieje pomiędzy tą drogą, jaką on postępuje, a tą, którą mnie postępować wypada i należy; pomiędzy... moją pozycyą w świecie, a jego położeniem... O! to położenie jego! jakie ono jest dziwne!.. zostać kupcem... doprawdy! była to myśl szczególna! zkąd ona przyjść mu mogła do głowy?
Wzruszyła ramionami, uśmiechnęła się i, niespokojnym krokiem przechodząc przez pokój, rzuciła spójrzenie w wiszące na ścianie źwierciadło. Nie zatrzymała się jednak przed niém, ale usiadła znowu na innéj już tylko sofce, i znowu zamyśliła się głęboko.
— A jednak — szepnęła — jakże on pięknie, mężnie, szlachetnie postąpił, przyjmując na siebie ciężar licznéj, osieroconéj rodziny, dla niéj wyrzekając się dróg świetniejszych... stając się... stając się... och! kupcem, dlatego, aby siostrom przytułek dać... braci wychować!... Czém-że są w porównaniu z nim ludzie, którzy mnie otaczają? kamienie zimne, sprężynami konwenansów poruszane, chwasty bezużyteczne! Nie myślałam tak o nich dawniéj, owszem, byli mi często miłymi, zawsze znośnymi! Odkąd myśléć tak o nich zaczęłam, i rozmawiając z nimi z pozorném zadowoleniem, skrycie poziewać, i śmiejąc się wobec nich wesoło, tajemnie wzdychać? odkąd? od czasu, gdym poznała jego...