Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.1 326.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wiele innych sposobów przepędzania czasu, że byłam doprawdy w obawie, aby dzisiejsza mnie nie minęła! takeś mnie pan przyzwyczaił do swéj akuratności w przybywaniu na lekcyą, że... byłam w obawie, czy się panu co złego nie stało...
Stefan skłonił się znowu.
— Niewypowiedzianie szczęśliwy jestem — zaczął spokojnym głosem i z lekkim na ustach uśmiechem — niewypowiedzianie szczęśliwy jestem, słysząc od pani, że usługi moje zdołały ją zadawalniać. Dziś przyszedłem, aby powiedziéć...
Co działo się w piersi i w głowie młodego człowieka, że tak nagle urwał niedopowiedziane zdanie? Jaka fala wewnętrzna, nieposkromiona, nagle zalała i stłumiła głos jego spokojny, spędziła przedchwilowy leki uśmiech z ust jego, które drgnęły nieznacznie?
Teofila bystry wzrok swój utopiła w jego twarzy.
— Panie Stefanie! — zawołała — panu się cóś stało! panu cóś jest niezwykłego! czy może która z sióstr pana... ale nie! nie przyszedł-byś pan w takim razie wcale! więc cóś innego, ale zawsze cóś jest i dlatego czegoś spóźniłeś się?... co się stało. — Pytała natarczywie, ze zwykłą sobie żywością, z temi samemi głębokiemi tonami w głosie, które brzmiały w nim, gdy przed chwilą czyniła mu wyrzuty.
Stefan nie odpowiadał jeszcze chwilę. Przyczyny opóźnienia, o które go zapytywano, szczególne były,