Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.1 312.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

knieje i ostępy, kłaniali się mu nizko wszyscy łowcy, gajowi i dojeżdżacze, warczały i skomliły na widok jego wszystkie psy gończe, drżały na odgłos myśliwskich jego pobudek wszystkie czworonożne zwierzęta.
Łowy, jako exercycya ciała energiczna, budziły jego apetyt, który przy obficie zastawionych stołach, tłómaczył się światu w sposób, zdumienie patrzącego nań ogółu obudzający! Było to słowem zero, barczyste, krępe, o rumianych policzkach, czole rumianém także, łysinie wielkiéj, oczach zbyt wypukłych i ustach pulchnych, wzdętych wciąż, jakby z gotowością zadęcia na mosiężnéj trąbce myśliwskiéj pobudki, lub smakowania po amatorsku przyprawionego pekeflejszu z łosia.
Kobieta tedy piękna, rozumna, w domu zapobiegliwa, w towarzystwach miła, i mężczyzna brzydki, nierozumny, w domu nic nieznaczący i nic nieczyniący w towarzystwach, polujący tylko i jedzący, połączeni ze sobą, stanowili parę, wielce źle dobraną.
Przedwieloletnia kronika okolicy głosiła, że był czas, w którym pani Natalska czuła bardzo dotkliwie to, iż z mężem swym stanowiła parę, źle dobraną. Była tam pono kiedyś mowa i o rozwodzie, i o separacyi, nie brakło téż romantycznych epizodów, w których serce kobiety, niezaspokojone w granicach dozwolonych, szukało dla siebie zadowolenia w krainach owocu zakazanego. Piękna Jadwiga cierpiała,