Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.1 249.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dliwa. Krewną zresztą jest moją, a co więcéj, kobietą prawie ubogą, a sama najlepiéj wiész o tém, Herminio, z jaką ostrożnością i delikatnością człowiek uczciwy obchodzić się powinien z cudzém ubóztwem.
Pani Herminia potakująco skinęła głową.
— Dla mnie — rzekła — ten także wzgląd jest ważnym, iż pani Róża jest twoją krewną. Gdyby była moją, może-bym się i odważyła dać jéj do zrozumienia to i owo, ale twoja familia, Jean, choćby najdalsza, była mi zawsze świętą i żadnemu z członków jéj ubliżyć-bym ani chciała, ani nawet potrafiła.
Pan Jan powtórnie ręce żony ucałował.
Nie uspokojona przecież w zupełności rozmową z mężem, pani Herminia długo przemyśliwała nad sposobami jak największego oddalenia swéj córki od towarzystwa i rozmów pani Róży.
W takiéj tedy zostając trosce, umyśliła zapobiedz złemu za pomocą sposobu, dawno już praktykowanego w owych poetycznych stronach i upalnych klimatach, kędy koronkowe Mantille służą do ukrywania nadobnych lic i gorejących oczu młodych niewiast. Sposobem tym było przywiązanie do chwil i kroków Żanci czujnéj, wiernéj i bystro widzącéj duegny, rodzaju niewieściego cerbera, który-by strzegł i od szwanku bronił niewinności uszu i nieświadomości myśli młodego dziewczęcia.
Rolę takiéj duegny pełniła już na-pół przy Żanci