Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.1 204.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Żanciu — ozwała się pani Herminia — votre coûde!
Żancia wyprostowała się, zdjęła łokieć ze stołu i oczy spuściła. Twarz jéj była znowu martwą, ale, zamiast uprzedniéj radości, prześlizgnął się po niéj odcień pewnego, szybko bardzo powściągnionego i stłumionego, zniecierpliwienia. Brew tylko młodéj panienki, wązko i czarno zarysowana, drgnęła nieznacznie i białe ząbki przycięły na sekundę drobną, bledziuchną wargę. Na głos matki, rozkazującéj jéj wyprostować się, gdy ona czuła potrzebę oparcia się, pamiętać o pozycyi łokcia wtedy, gdy ona myślała o muzyce, coś w niéj zapaliło się, zakipiało, niecierpliwością zawrzało, i wnet zgasło, stłumione nieśmiałością, pokorą, nałogiem biernego posłuszeństwa.


V. Wędrowny artysta.

O godzinie, w któréj rozpocząć się miał koncert Romana Gotarda Wąsikowskiego, smutne pustki panowały w sali koncertowéj, obszernéj i ozdobnéj. Kilkadziesiąt kinkietów powodzią białego światła oblewało liczne rzędy krzesełek żółtych, powiewających przyklejonemi do nich białemi kartkami, na których