Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.1 139.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
III. W staréj kamienicy.

W parę miesięcy po przybyciu do Wilna rodziny Brochwiczów, w słotny jesienny wieczór, ciemnemi ulicami, gdzieniegdzie zaledwie oświetlonemi żółtém światłem latarni, postępowało trzech młodych mężczyzn. Po zgrabnych paltotach ich i kształcie kapeluszy poznać można było, że wszyscy trzéj należeli do klasy ludzi zamożnych; powolność kroków ich świadczyła, że liczyć się z czasem nie chcieli, lub nie potrzebowali. Na rogu jednéj z ulic zatrzymali się.
— No, dokądże pójdziemy? — z lekką niecierpliwością w głosie powtórzył pytanie ten z towarzyszy, co najusilniéj snadź pragnął znaléźć jakąś próżnią, w którą-by mógł wrzucić kilka godzin swego życia.
— Nie wiem — odpowiedział krótko młody człowiek, stojący pomiędzy dwoma towarzyszami, i zarazem podniósł ku palącéj się w górze latarni twarz, okrytą wyrazem obojętności i znudzenia.
— Ty bo, Marysiu — zarzucił towarzysz pytający — stałeś się od niejakiego czasu dziwnie niebogatym w sposoby wynajdywania zabawy! nie poznaję cię doprawdy. Pamiętasz, jakeśmy się, bywało, bawili w Wilenku, aż miło!... tyś zawsze był do wszystkiego piérwszym...