Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.1 129.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

na tak znacznéj przestrzeni niéma ani jednego, by najmniejszego sklepiku z wiktuałami, najpospoliciéj używanemi, dla mieszkańców miasta niemal niezbędnemi. W téj saméj chwili przyszły mi na myśl zaułki, łączące się z ulicą, którą postępowałem. Nie myślą jeszcze żadną, ale przedświtem myśli kierowany, przeszedłem je wszystkie, i znalazłem, że i tam także zakładu, o którym myślałem, nie było. A więc dość obszerna i bardzo ludna dzielnica miasta zmuszoną była sprowadzać to, czego codziennie i nieuchronnie potrzebowała, z ulic odległych? Uwaga ta była dla mnie jednym z tych błysków, z których nagle powstaje długo szukany pomysł. Byłbym chyba głuchym i ślepym, gdybym, przepędziwszy kilka miesięcy w zgiełku interesów, przypuszczony do zaufania człowieka, który niemi kieruje, nie wiedział o niezmierném znaczeniu, jakie mają dla wszelkich zakładów handlowych warunki miejscowości, śród któréj one powstają. Wiedziałem, że kupiec, u którego pracuję, najwięcéj rekrutuje nabywców i najobfitsze otrzymuje zyski z dzielnicy miasta, w któréj sklep jego istnieje. Ekonomia domowa mieszkańców sprawia, że najchętniéj poszukują oni tego, co najbliższe, a im uboższą i ogólniéj pracującą jest ludność, tém prawidło to mniéj może podlegać wyjątkom. Czas, którego braknie, wiernym tu jest sprzymierzeńcem przestrzeni, która go oszczędza. Ubóztwo sąsiadów nie sprzeciwia się bynajmniéj pomyślności w sąsiedztwie powstałego