Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.1 098.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dzią, przy schyłku dnia z głową pochyloną nad igłą, z postacią owianą gorącemi wyziewami pralni, była ona dobrym geniuszem rodziny, rozdającym każdemu pożywienie i odzienie, strzegącym czystości szczupłych izdebek, ze skąpych i pierwotnéj prostoty materyałów, wyrabiającym dla licznéj gromadki byt znośny, bo ozdobiony porządkiem.
Takiém było życie mieszkańców Wólki, ludzi strąconych burzą „z pałaców sterczących dumnie” — do chatki.
Długi wieczór zimowy zaczynał się; w bawialnéj izdebce starego dworku panował zmrok, rozświetlony zimném światłem księżyca, wciskającém się przez gęste i fantastyczne rysunki, jakiemi tęgi mróz przyozdobił szyby małych okienek. Stół przed kanapą nakryty był białym obrusem i zastawiony talerzami z prostego fajansu; były to przygotowania do wieczerzy, zastępującéj dla mieszkańców dworku herbatę, niepijaną od wielu już tygodni, to jest od czasu, gdy druga rata nadzwyczajnych podatków opłaconą przez Józefa została, a w domu nie było pieniędzy na opłacenie towarów, branych dotąd w korzenny sklepie sąsiedniego miasteczka.
Katarzyna siedziała przy oknie, na kolanach swych trzymając uśpioną Klemensię; chłopcy bawili się cicho w kącie; Stefan i Józef w głębi izby rozmawiali z sobą półgłosem. Na dziedzińcu, młody parobczak poił parę fornalskich koni; żóraw’ u stu-