Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Rodzina Brochwiczów t.1 028.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mogą z hojnego łona natury zawarte w niém bogactwa; że dobrobyt powszechny nie idzie nigdzie w parze z niewolą; że praca wolna tysiąckrotnie większe, niż przymusowa, przynosi korzyści, i tym którzy ją sprzedają, i tym, którzy są jéj nabywcami; że kontrakt, zawarty przez dwie swobodne wole, doskonaléj strzeże praw obustronnych, niż mus, połączony z gwałtem; wiedział Brochwicz o tém wszystkiém i z całéj duszy zgodził się na poprawienie krzywd wiekowych, na wyswobodzenie spętanych dotąd rąk i woli, na zastąpienie kontraktem przymusu i gwałtu. Ale — była to dopiéro teorya. Po piérwszym akcie dramatu nastąpił drugi, — teorya weszła w dziedzinę praktyki.
Pewnego pięknego dnia, Jan Brochwicz wstąpił na najwyższy punkt dawnéj swéj posiadłości, który był zarazem punktem jéj środkowym; spójrzał na grunta swoje, które niedawno jeszcze rozciągały się szerokiemi, jak okiem sięgnąć, jednolitemi łanami, a teraz przedstawiały widok olbrzymiéj szachownicy, z całém bogactwem wschodniéj imaginacyi zakreślonéj najrozliczniejszych kształtów i wielkości arabeskami, szlaczkami, gzygzakami, kołami, półkolami, które wszystkie graniczyły i stykały się ze sobą, niemniéj jednak stanowiły osobne zupełnie całości i własności. Brochwicz przetarł sobie oczy obydwiema rękami, jak człowiek, który nie jest pewnym, czy wzrok go nie myli; być może, iż, jako mieszkaniec środko-