Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.3 219.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przykazań z twarzą zwróconą ku ziemi i ciche łkania podnosiły pierś jego.
Modlił się, płacząc za tułaczy naród swój.
Z cichej modlitwy jego jak grom wybuchały niekiedy głośno i z boleścią wymawiane słowa proroka: „Góra Syonu sterczy ruinami.“


∗             ∗

Na jednym zegarze, jaki znajdował się jeszcze w mieszkaniu Graby, wybiła północ, do zrujnowanego salonu promienie księżyca wpływały falami przez okna odarte z firanek i migocącem światłem rozświecały smutną jego głębię.
Przy jednem z okien stała wysoka ciemna postać męska.
Był to Graba.
Patrzył przez szybę na noc widną, promienistą i drżał z gniewu, że nie była czarną jak piekielne czeluście, bo wnętrze jego było tak czarne, a blade światło księżyca wzrok mu raziło.
Przed nim, w osrebrzonej przestrzeni migotały wciąż jaskrawe blaszki złota, zielona barwa smaragdów splatała się z krwawym rubinów połyskiem, w górze i w dole, nad nim i w koło niego, w powietrzu wyrastały miliardy brylantów i wpijały mu się w oczy jak gadziny. Przymknął powieki, a wtedy w uszach zadźwięczał mu głuchy odgłos spadających na podłogę pereł i słyszał jak pierwsza z nich, dziesiąta, setna, miljonowa spadały jedna po drugiej i nieskończenie, nieskończenie spadały niby grad na kamienistą ziemię.
Dłońmi przycisnął uszy i wnet zamiast dźwięku rzę-