Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.3 217.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

opartej na złocie używałem na to, aby co raz więcej tego złota zebrać, bo przez nie miałem wzbogacić ubóstwo, rozświecić ciemnotę, osłonić niedolę ludu mojego... Dla mnie złoto... czem ono dla mnie samego?... pyłem... Nie potrzebuję go...
To mówiąc, energicznym gestem zerwał z zawiasy naszyjnik bogaty, a bujne perły rozsypały się pod jego dłonią, przeciekły pomiędzy jego palcami i z głuchym stukiem upadły na podłogę jak mleczne krople, zataczając się zwolna w szczeliny. Wigder patrzył na nie dziwnie uśmiechniony.
— Ile tych pereł spada na ziemię, — rzekł, — tyle łez ludzkich spadło na moją głowę... ale za to... tyle łez mniej lud mój wypłacze... oto dla czego żyłem!
I zwrócił się do Graby wyprostowany, dumny.
— A ty, dla czego żyłeś? powiedz! ty, co urodziłeś się nie tak jak ja w brudzie i w biedzie, ale tak, że łatwo poznać mogłeś przed sobą drogę Pańską i nie stać się potępieńcem dla tego, ażeby zbawić... ty mogłeś zbawić i być błogosławionym... nie pojąłeś tego... żałuj i umieraj!...
Graba drżącą rękę podniósł do czoła, które falą burzącej się krwi napłynęło.
Wigder mówił dalej:
— Urodziłeś się pod błogosławieństwem i w łasce Pana. Znałem ojca twego, i kogoż ja przez długie życie me w tym kraju nie znałem? był to człowiek mądry i wybraniec Pański. Zostawił ci imię czyste od wszelkiej plamy, coś z niem uczynił? Zostawił ci majątek ogromny, na coś go użył? Byłem kiedyś w domu ojca twego, i gdzież ja przez długie życie moje nie bywałem? Ściany jego domu były pełne uczciwości, pola obfity plon dawały, ludzie co tam roili się w koło, błogosławili imię ojca twojego, bo dawał im chleb i światło. I ty mogłeś żyć w ścianach pełnych uczciwości, między