Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.3 202.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nieubłagana prawica sprawiedliwości pisze wyraz: — Za późno!...
Czytając straszny ów wyraz przeznaczeń, jak starcy biblijni, rozdziera on szaty na sobie i po raz pierwszy od dawna zwracając się do Boga, woła: — Panie! czemuś mnie opuścił?
Od chwili, w której usta grzesznika wymówią to do Boga zwrócone pytanie, zaczyna się dla niego piekło pokutne, które gdyby trwało tylko od wschodu do zachodu słońca, takie mu męki przyniesie okropne, że zrównałoby całe lata uciech występnych, a po przebyciu mąk tych, gdy dusza grzesznika opuści ziemską powłokę, sprawiedliwość najwyższa nie każe jej szukać jakiegoś zaziemskiego piekła, bo dała jej już spełnić pokutę tam, kędy był grzech jej.
W całą okropność piekła takiego, stopniowo i coraz głębiej pogrążał się pan Graba.

XII.

Na parę godzin przed północą, stary Wigder siedział w swej bawialnej izbie pogrążony w myślach, przed nim leżała wielka księga rachunków, którą znać zamknął przed chwilą, na stole żółtem światełkiem płonęła łojówka, pod piecem spał wielki kot w kłąb zwinięty, w sieni spała Chaita.
Wśród głębokiej ciszy pod ścianą domu ozwało się powolne męskie stąpanie.
Zapukano do drzwi.
— Kto tam? — zapytał Wigder.
— Otwórz pan, przychodzę za interesem, — wymówił głos za drzwiami.