Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pan Graba cz.3 167.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

że zbyt zaufał swemu bogactwu, a wszystkie bogate zasoby swej natury zgubił w próżnowaniu i bezcelownem życiu, które go zabiło.
Przy ostatnich słowach, głos Ryty zadrżał i pierwszy raz w czasie rozmowy z matką, twarz jej oblała się rumieńcem wzruszenia.
Szambelanowa podniosła do oczu chusteczkę i zaszlochała jak zwykle przy wspomnieniu o Toziu. Po chwili jednak uspokoiła się i patrząc z politowaniem na córkę, rzekła:
Enfin, cóż uczynisz, moje dziecko? Bo co do mnie, otwarcie ci powiadam, że pomyślę o sobie. Jestem jeszcze dość młoda i zanadto podobam się, abym nie spotkała jakiej przyzwoitej partji, a w takim razie bądź pewna, że pójdę za mąż.
— Powtarzam ci kochana mamo, — odpowiedziała Ryta, — że możesz uczynić, co ci się podoba, a zawsze zostanę dla ciebie pełną uszanowania córką. Ja zaś drogę moją mam wytkniętą. Fundusz posiadam nie wielki, ale i upodobania skromne; przy tem nie zostanę bezczynną, stworzę sobie cel życia, będę pracowała...
Szambelanowa westchnęła głęboko.
— Nie o takiej przyszłości marzyłam dla ciebie Ryto, — szepnęła, — miałam nadzieję, że świetną zrobisz partję!
Na tem skończyła się rozmowa córki z matką.


∗             ∗

Był wieczór. Milczenie i ciemność panowały w mieszkaniu szambelanowej, która w poobjednich godzinach odwiedziwszy syna i znalazłszy go spokojniejszym, niż był od dawna, pojechała na herbatę do kogoś ze swych znajomych.